piątek, 14 maja 2021

Fields Of Bone 2

PIOSENKA INSPIRUJĄCA

Z dedykacją dla mojego dziadka, który odszedł od nas rano 14 maja 2021.
Mimo wielu chorób, garści leków dziennie, lat dializowania i Covida w styczniu (wraz z jego następstwami), Ty dzielnie byłeś z nami po dziś dzień. Jesteś niezniszczalny! 

 - Cloudie! ‒ mężczyźni rzucili się na pomoc dziewczynie. Była nieprzytomna, mimo potrząsania jej  ciałem i poklepywania policzków. Jedynie drobne otarcie na czole zwróciło ich uwagę. Nie chcąc dłużej tracić czasu, Andrew zarzucił sobie dziewczynę na ramię i kontynuowali drogę powrotną. Blondyn gratulował sobie w duchu, że zostawili samochód niedaleko pustyni, ponieważ niewygodnie było mu nieść rudowłosą w tej pozycji a nie chciał narzekać. Jeszcze Lonny uznałby go za mięczaka. Nie mógł pozwolić sobie na splamienie honoru jako przywódca obozu, więc dzielnie maszerował dalej, nie dając po sobie poznać opadania z sił.
     Gdy otworzył tylne drzwi czarnego Mustanga, posadził Cloudie na siedzeniu. Chciał zrobić to delikatnie, lecz dziewczyna osunęła mu się z ramienia i opadła z impetem. Dzielnie zignorował zaskoczone spojrzenie swojego towarzysza. Nie zamierzał się tłumaczyć, że to zwykły przypadek.
     Jechali już tak czterdzieści minut, nie odzywając się do siebie. Andy'emu to nie przeszkadzało. Nie miał pewności, czy Eagleton uważa tak samo, ale nie chciał zagadywać swojego towarzysza. Musiał skupić się na drodze. W każdej chwili coś mogło ich zaskoczyć.
    Przyjazd mężczyzn wraz z zaginioną wywołał wielkie poruszenie wśród członków obozu. Każdy chciał poznać historię, jak udało im się znaleźć zaginioną dziewczynę. Andrew widząc, jakie zamieszanie wywołała ta sytuacja, postanowił wykorzystać ją na swoją korzyść. W końcu nie będzie trzeba zwoływać wszystkich na zebranie. Sami przyjdą.

     Gdy zszedł krętymi schodami do kościelnej piwnicy, usłyszał kroki kilkudziesięciu osób. Zabawne, jak ludzie potrafią być wścibscy, byle by usłyszeć interesujące plotki do rozmów. Będąc już na dole, zapalił żarówkę, która wisiała na kablu na środku sufitu. W pierwszej chwili zapomniał, że wisi właśnie w tym miejscu i mało brakowało a zbiłby ją własną głową. Cieszył się w duchu, że jeszcze nie zapalił wtedy światła.
     Zgromadzeni wpatrywali się wyczekująco w mężczyznę, lecz ten nie zamierzał dać im tego, czego oczekiwali.
- To na pewno jakiś podstęp ‒ zaczął, zakładając ręce na piersi. ‒ Wyrzucili ją z auta prosto przed nami. W biały dzień! W ten sposób Blackbird na pewno chce nam coś przekazać. Możemy spodziewać się kolejnego ataku. Znają naszą lokalizację, więc mogą uderzyć w każdej chwili. To oznacza, że nie możemy tu dłużej zostać, jeżeli chcemy zostać bezpieczni ‒ zauważył przywódca The Phantom Tomorrow. To wywołało głośne szepty wśród zgromadzenia. Mieli opuścić stary kościół i wyruszyć na nieznany teren? Ten pomysł wydawał się być jeszcze bardziej niebezpieczny, niż niespodziewany atak złoczyńcy.
- Oszalałeś? Jak ty to sobie wyobrażasz? Wtedy zostaniemy bez żadnej ochrony ‒ odezwał się ktoś z tłumu. Wszyscy zgromadzeni wstrzymali oddech. Jeszcze nikt nie odezwał się do Andy'ego w taki sposób. W napięciu czekali na jego reakcję. Blondyn zacisnął tylko szczękę i odetchnął szybko. Nie mógł dać się sprowokować, by nie wywołać jeszcze większego zamieszania.
- Tylko tak możemy go zdezorientować, co da nam czas na przygotowanie się w nowym miejscu. Nie możemy stracić nikogo więcej, bo wtedy nasze szanse na wygraną całkiem przepadną! ‒ syknął, patrząc prosto w oczy temu, kto postanowił zabrać głos ‒ Ta decyzja nie podlega dyskusji. Zacznijcie się pakować.
     Ruszył przed siebie, przedzierając się przez tłum. Musiał sprawdzić jak czuje się Cloudie. Wszedł do pomieszczenia, które niegdyś pełniło funkcję zakrystii. Mimo zaciemnienia czerwonymi witrażami, doskonale widział, jak dziewczyna poruszyła się na dźwięk jego kroków.
- Cloudie? ‒ przykląkł przy łóżku, chwytając dziewczynę za dłoń ‒ Wszystko dobrze? 
- Jeśli wykluczymy ból głowy i nudności... 
- Pamiętasz co się stało? ‒ spytał z nadzieją. Liczył, że dowie się czegoś o Blackbirdzie, odkryje jakiś słaby punkt.
- Tylko uderzenie. Potem ocknęłam się tutaj ‒ ta odpowiedź nie zadowoliła blondyna. Poradził, by dziewczyna odpoczywała i wyszedł z pomieszczenia. Zasiadł na jednej z sedilii w prezbiterium. Musiał poważnie zastanowić się co dalej. Ogłosił przenosiny obozu, lecz gdzie się udać? Jak już mówił, Blackbird znał ich lokalizację a porwanie Cloudie jest jakąś wiadomością. Nie wiedział czego się spodziewać. Ataku? Podpalenia budynku? Zdał sobie sprawę, że dopóki nie opuszczą tego budynku, trzeba wyznaczyć ludzi do nocnych wart. 
- Garbielle! ‒ zawołał szatynkę, przechodzącą między ławkami w stronę prezbiterium. Zapewne chciała sprawdzić stan Cloudie ‒ Trzeba wyznaczyć nocne warty ‒ spojrzał jej w oczy, by mieć pewność, że jego polecenie zostanie wykonane. Dziewczyna tylko kiwnęła głową i zeszła do piwnicy, gdzie wszyscy przebywali.
     Tak zajął się własnymi myślami, że nie zdawał sobie sprawy, że wrzawa już dawno ucichła a wnętrze budynku spowiła ciemność. To przyspieszyło jego decyzję o udaniu się na spoczynek. Gdy przetarł twarz dłonią, wstał z krzesła i udał się do swojej pryczy. Zajmowała miejsce organów, które wymienili na żywność i broń. To będzie długi dzień ‒ pomyślał, zanim odpłynął do krainy sennych marzeń.
     Obudził się bladym świtem, gdy wszyscy jeszcze spali. Zza balustrady ujrzał tylko mężczyznę, powracającego z ostatniej warty. Czyli nikogo nie zastali tej nocy. To nie napawało Andy'ego optymizmem. Nadal wisiało nad nimi widmo nieuniknionej katastrofy. 
     Gdy zszedł do spiżarni, zauważył Cloudie, pakującą produkty do wielkich koszy. Czyli już wiedziała o przenosinach. 
- Och, Andy ‒ spojrzała na niego i przesunęła się lekko w prawo. Blondyn spojrzał na nią z uniesioną jedną brwią. Spodziewał się wybuchu gniewu i wygarnięcia, jak to jest bezmyślny i naraża obóz na niebezpieczeństwo. ‒ Wiesz przynajmniej, gdzie się udamy? ‒ spojrzała niepewnie na blondyna. Dziewczyna gdy leżała na prowizorycznym łóżku w prezbiterium, nie mogąc zasnąć, zastanawiała się nad całą sytuacją. Powoli dochodziła do wniosku, że ten pomysł nie był taki zły. Może uda im się znaleźć miejsce z lepszą obroną i większym metrażem? Męczył ją ścisk tylu ludzi w tak małym kościółku. Marzyło jej się więcej przestrzeni.
- Nie, nie wiem. Nie znam takiego miejsca. Właśnie ruszam na poszukiwania ‒ wrzucił do sakwy garść suszonych owoców i mięsa, i opuścił pomieszczenie, zgarniając jeszcze kompas i broń. Postanowił udać się na południe, na drugą stronę Ghostown, gdzie jeszcze nigdy się nie zapuszczali. Tam Blackbird prędko nie będzie ich szukać. Ruszył, zostawiając za sobą ślady kół na piasku. Miał nadzieję, że wiatr szybko je zamaskuje.
     Podróż z jednego krańca miasta na drugi zajęła mu ponad godzinę. Zaparkował auto niedaleko jakiegoś złomowiska i resztę terenu postanowił sprawdzić pieszo. W ten sposób łatwiej byłoby mu się schować i nie zwracałby na siebie uwagi.

     Po kilku dniach bezowocnych poszukiwań powoli tracił nadzieję. Pomyślał nawet, że jego pomysł był bezsensowny. Jak samemu zdoła przeszukać tak wielki teren bez niczyjej pomocy w dodatku na piechotę? Powinien zwołać jakieś partole, ale nie. Andrew Biersack, przywódca The Phantom Tomorrow miałby prosić o pomoc? Hah, prędzej piekło zamarznie ‒ pomyślał z goryczą, kopiąc napotkane na drodze kamyki. 
     Rzucił się w mury jakiegoś starego budynku, gdy usłyszał cichy warkot silnika. Daleko na horyzoncie przemknął samochód terenowy. Z tak dalekiej odległości nie mógł rozpoznać, kto pełnił rolę kierowcy. Miał tylko nadzieję, że nie byli to ludzie Blackbirda. Zastanawiał się, czy wysyłał ich w tak odludne rejony, jak ten. Bo kto niby miał się zapuszczać na półpustynne tereny? Chyba tylko samobójca.
     Gdy był pewny, że nie zagraża mu już niebezpieczeństwo, rozejrzał się po pomieszczeniu, do którego wbiegł. Nie licząc dwóch szczurów, miejsce wyglądało na niezamieszkałe. Czyżby to był znak?
     Pełen nadziei ruszył na oględziny. Wystarczyłoby wymienić tylko kilka zbitych szyb, wstawić drzwi lub coś, czym mogliby zabarykadować wejście i mogliby przenieść obóz właśnie tutaj. Kroczył przed siebie, nie patrząc pod nogi, przez co kopnął gliniany wazon, rozbijając go. Wywołało to niemały hałas.
- Czego tu chcesz? ‒ podskoczył na dźwięk męskiego głosu. To jednak ktoś tutaj jest?!
- Ja..... Ja..... ‒ Andrew nie mógł wydobyć z siebie głosu. Czuł przerażenie, widząc postać ukrytą w cieniu.
- Dobrze ci radzę, wynoś się stąd ‒ powiedział mężczyzna, pochylając się do przodu z wyciągniętym nożem. Niewielki promień słońca, wdzierający się przez szczelinę między cegłami, rzucił światło na jego twarz. Było w niej coś znajomego. Te ciemne oczy i kudłate włosy...
- Christian? ‒ zapytał pełnym nadziei głosem. Czy to ten, którego wygnał jego brat?
- Skąd znasz moje imię?! ‒ brunet rzucił się na Andy'ego, powalając go na ziemię. Mimo przerażenia wiedział jedno - reakcja tego chłopaka utwierdziła go w przekonaniu, że się nie myli. 
- Może porozmawiamy na spokojnie? ‒ spytał w nadziei, że Christian go uwolni, lecz zbliżające się do jego gardła ostrze wręcz krzyczało, że nie ma czasu na miłe pogawędki. Oprawca zaśmiał się szyderczo.
- A potem co? Doniesiesz o wszystkim Prorokowi? ‒ żachnął się cynicznie. To zbiło Andy'ego z tropu.
- Że co? ‒ spytał blondyn, nie rozumiejąc. ‒ Zabiły go Cienie już dawno temu ‒ wyjaśnił. Tego Christian się nie spodziewał. Zaskoczony odsunął się nieznacznie i opuścił broń. To z kolei zaskoczyło blondyna.
     Nagle go olśniło. Przecież nie musiał interesować się życiem Wild Ones z chwilą, gdy opuścił wioskę. Prorok wygnał go z obozu po tym, jak doszło do morderstwa Devianta. Jak się później okazało, był to akt samoobrony, bo Ashley okazał się być niezrównoważony psychicznie. Chcieli wyjaśnić tą sprawę z Niszczycielem, lecz nigdzie nie mogli go znaleźć. Teraz już wiedział dlaczego.
- To co, rozejm? ‒ zapytał blondyn, wyciągając dłoń. Skoro wszystko już było jasne, nic nie stało na przeszkodzie, by połączyć siły. 

     Jak w każdej historii można było spodziewać się zwolenników, jak i przeciwników podejmowanych decyzji przez przywódców, więc niezadowolenie spowodowane powrotem Christiana nie było zaskoczeniem pośród starszych członków, którzy pamiętali ten incydent. Nie wszyscy uwierzyli też w historię, jak było naprawdę, ale nie było to już zmartwienie Andy'ego. Miał ważniejsze rzeczy do zrobienia.
     Gdy upewnił się, że odzież, żywność, broń oraz inne potrzebne przedmioty zostały zapakowane do bagażników, dał wszystkim sygnał, by wsiadać do pojazdów. Sam w tym czasie po raz ostatni rozejrzał się po kościele, upewniając się, czy na pewno nikt nie został. Chwilę później odpalił silnik samochodu.
     Byli w połowie drogi, gdy kula przebijająca przednią szybę jego samochodu, wywołała krzyk Cloudie, która zajmowała miejsce pasażera.
- Kurwa! ‒ zaklął blondyn, widząc sznur samochodów z Blackbirdem na czele, więc nacisnął gaz i skręcił kierownicą w lewo. Spojrzał przerażony na dziewczynę. Jakim cudem ich namierzyli?!



@Lynn nie wiem, czy w jakikolwiek sposób zaspokajam Twoje zmieszanie xD
(wsm wychodzi na to, że tak naprawdę mogłabym obie części połączyć w jedną xD)

Czy tylko ja potrzebuję już nowej muzyki i teledysków od BVB?
CHCĘ ROZSZERZONĄ KONCEPCJĘ TEGO ŚWIATA! 

I dopiero teraz, pół roku od wydania Scarlet Cross, ja sierota w teledysku zauważyłam samochód, dlatego zmieniłam konia w 1-szej części na... właśnie samochód
 😂 Nie śmiejcie się, nie zauważyłam, że w tym uniwersum już są a nie chciałam dodawać elementu zbyt nowoczesnego dla tej "epoki", no 😂😂
Wiecie o co chodzi 😂
I wybaczcie mi wattpado-mafijnego Forda Mustanga, ja nic nie poradzę, że to moja ulubiona marka 😝 (zwłaszcza te stare)

2 komentarze:

  1. CZEKAJ CZEKAJ TO TAM JEST SAMOCHÓD--- GDZIE DO KURWY-

    i wciąż się gubię w tym uniwersum, czy Blackbird jest zły? A w TPT dobry? Jak to jest?

    I co do BVB, miałam nadzieję na cały album z przytupem i melodyjką, filmem i komiksem, a oni są jak "yhh no komiks będzie, ale album za pół roku, dorzucimy wam 2 teledyski, sorka, ale no wiecie, pAndEmiA popsuła nam plany smuteg rzal i bul" i jestem jak: unstan XDDDDDD

    Dosłownie serio zamknę się w uniwersum stwof ery, tam przynajmniej nie odwalali krzywych akcji, a rok 2011 pobłogosławił nas tym albumem, albumem D.R.U.G.S. i pięknymi ubraniami w sklepach, chłopcami z grzywkami, gkfstyfsfd piękne czasy </3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samochód jest w Scarlet Cross, stoi po lewej stronie. Widać go w 13 sekundzie.

      Teoretycznie w moim FOB jest zły, ale dla mnie nie ma pojęć dobro i zło. To już pozostaje do oceny czytelnika

      Jak się gubisz, to znak, że dobrze to napisałam haha xD
      Kurczę, ja poznałam chłopaków rok po BVB4 więc nie wiem, jak było wcześniej 😭

      Usuń